Zabrałam się zatem za dokończenie sweterka-narzutki, który czekał może najkrócej w kolejce ale okazał się najbardziej potrzebny na obecną chwilę. A było to tak:
zobaczyłam kiedyś szary sweterek o nazwie Abalone na Raverly i bardzo mi się spodobał.
To co powstało w mojej głowie jest podobne w formie do Abalone ale tak naprawdę mogę powiedzieć, że to trochę inny projekt. Sami oceńcie.
Tył powstał poprzez rzędy skrócone z zaznaczeniem talii, do plisy dołączyłam nić lace merino print Lana Grossa i dziergałam ją wzorem francuskim - tak jak w pierwowzorze dookoła całości.
Po pierwszej większej przymiarce okazało się, że przód jest za mały więc sprułam do pachy, poprawiłam, zrobiłam lekki profil na biust rzędami skróconymi, dorobiłam plisę i... no plisę to prułam jeszcze sporo razy aż się zniechęciłam. Projekt znalazł swoje miejsce gdzieś głęboko w szufladzie ale nagle trafiłam na bloga p. Iwony i dzięki drutoterapii i wpisie o UFO :) doczekał się realizacji.
Rękawy mają tradycyjny podkrój i dziergane były od góry z główką tworzoną na podstawie rzędów skróconych. Oba na jednym drucie dziergane były jednocześnie. Polecam tą metodę na rękawy zwłaszcza gdy nie ma pewności czy włóczki wystarczy - zawsze można np. zostawić 3/4 długości.
Rękawy dziergane razem na okrągło.
Końce rękawów zrobiłam lekko przedłużone od wierzchniej strony dłoni robiąc kilka rzędów skróconych. Dodałam też niewielki ażur pasujący do tego na plecach.
Podobno na plecach ten ażur w karo wygląda jak łuski smoka ;) Poły schodzą się ze sobą i można by je spiąć guzikiem jednak mi się podoba wersja bez żadnego zapinania. Z założenia wdzianko miało służyć jako ocieplacz pleców zamiast chusty. Z efektu jestem zadowolona i narzutka na chłodne dni trafia do przedziału rzeczy, które będę ubierała :)
Efekt końcowy: